Maternity without frosting
– A to może być bez lukruuu?
zapytają spragnieni melasy prenumerat-orzy (i orki) słód-gazetek pokroju ” Twój maluszek”.
Ano może, bo matczyna codzienność ma raczej tendencję do niskiej zawartości cukru w cukrze.
Polecam najlepszą antologię tekstów matek-blogerek, jaką udało mi się zdybać w sieci.
Psze Jaśnie Państwa: Macierzyństwo bez lukru!
Niskosłodzone teksty na wysokim poziomie, a wszystko to w szlachetnej intencji.
Zajrzyjcie, poczytajcie…
Przy okazji cieszę się, że mogłam dołączyć do projektu od strony graficznej,
bowiem MBL niebawem ukaże się w analogowej, papierowej wersji.
O zmierzchu „Galaktyki Gutenberga” szemrzą i piszą nie od wczoraj, a jednak człek chce mieć możliwość organoleptycznego obcowania z materią, inhalować się świeżą farbą drukarską, słuchać szelestu kart, a nie tylko chrobotu scroll’a… 🙂